Mediolan w 48h – propozycja zwiedzania
MEDIOLAN W 48H – CO UDAŁO NAM SIĘ ZOBACZYĆ I JAK ZAPLANOWAĆ ZWIEDZANIE, BY ZOBACZYĆ JAK NAJWIĘCEJ…
Mediolan – drugie co do wielkości miasto Włoch, stolica ekonomiczna Włoch i światowa stolica mody. Miasto, które albo pokochasz, albo znienawidzisz, gdyż klimatem, moim zdaniem odbiega od typowych włoskich miast. Kiedy przygotowywałam się do tego wyjazdu, na różnych grupach podróżniczych widziałam dosyć skrajne opinie – od zakochanych w stylu milanese, po stwierdzenia, że na Mediolan to można poświęcić pół dnia i dalej jechać wypoczywać nad jezioro Como czy Garda, chłonąc włoską atmosferę. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie sprawdzili jak jest naprawdę.
Daleka jestem od powtarzania zasłyszanych opinii, dlatego swoje własne zdanie wyrabiam sobie na bazie mojego doświadczenia. A warto wspomnieć, że Mediolan jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów miast, zaraz po Rzymie i Wenecji. Miliony turystów nie mogą się przecież mylić! Czy pełne dwa dni w Mediolanie to wystarczająco? Absolutnie nie! Ale jeśli mamy do wyrobu tyle lub nic, to zdecydowanie wybieram pierwszą opcję. Wystarczy, by wyrobić sobie opinie i byście sami mogli zdecydować czy chcecie tu wrócić na dłużej. Bo spokojnie można tu spędzić cały tydzień i na pewno nie będziecie się nudzić. Wrócicie na pewno bogatsi w doświadczenia i ubożsi o zawartość portfela, bo Mediolan do najtańszych nie należy. To chyba pierwsze miasto, w którym byłam, gdzie jak wracaliśmy do Polski, to uznałam, że na lotnisku, to w sumie jest… tanio… 😉
Ale od początku! Do Mediolanu jest się bardzo łatwo dostać. Tanie linie mają bezpośrednie połączenia do pobliskiego Bergamo nawet kilka razy dziennie i bilety w bardzo atrakcyjnych cenach. I Na atrakcyjnych cenach biletu raczej kończy się cenowa atrakcyjność Mediolanu. No ale cóż… w końcu to stolica mody. Jak będziecie mieli trochę szczęścia to bilety w dwie strony możecie wyhaczyć nawet poniżej 200 zł. Z racji końcówki roku i brakach urlopowych my mieliśmy do dyspozycji jedynie weekend, przedłużony o piątek (bo przecież można było wybrać wolne za 11 listopada – no to szkoda byłoby nie wykorzystać 😉 ).
Bezpośredni lot z Krakowa i o 11:30 lądujemy w Bergamo. Podróż autobusem (orio shuttle) z lotniska do Mediolanu trwa około 45 min i odjazdy są co 30 min. Bilet kosztuje 12 euro, nie musicie wcześniej rezerwować miejsca, a odjazdy są zaraz przy wyjściu z hali przylotów. Jest to dosyć komfortowa i szybka opcja, bo autobus nie zatrzymuje się nigdzie po drodze, więc praktycznie czasowo wychodzi podobnie jak taxi, a jest zdecydowanie taniej. Taniej można jeszcze kombinować z transportem publicznym, ale jest to zdecydowanie bardziej czasochłonne. By zdążyć na samolot powrotny w niedzielne popołudnie, z Mediolanu wyruszamy o 13, także w mieście mamy w zasadzie pełne 48 godzin.
Autobusy zatrzymują się przy Dworcu Głównym i tu mamy już pierwszą mediolańską perełkę. Wrażenie robi nie tylko to, że jest on drugim pod względem liczby obsługiwanych pasażerów węzłem komunikacyjnym we Włoszech, ale bardzo ciekawa architektura budynku. Został on wybudowany w stylu liberty, czyli włoskiej secesji i art déco na początku XX wieku.
Oczywiście nie samym zachwytem w Mediolanie człowiek żyje. Z racji, że zbliża się pora obiadowa i jesteśmy w okolicach Dworca wyruszamy na lunch, do jednej z poleconych nam pizzerii – Da Michele, która działa we Włoszech już od 1870 roku. Tutejsza pizza jest pizzą typowo neapolitańską, czyli na cienkim i wilgotnym spodzie. Po wejściu do lokalu widzimy samych Włochów, którzy sądząc po tym jak witani są przez obsługę są raczej stałymi bywalcami tego lokalu. Turystów żadnych, więc to już dobrze świadczy o tym miejscu, choć gdybym miała sugerować się opiniami w Internecie, to pewnie nie weszłabym tu. Pizza wjeżdża na stół dosłownie kilka minut po złożeniu zamówienia, ciasto pachnie obłędnie drewnem z pieca i po pierwszych kęsach wiemy, że już nic lepszego prawdopodobnie w Mediolanie nie zjemy. Poprzeczka została zawieszona wysoko. I choć we Włoszech byliśmy już nie raz i w niejednym miejscu jedliśmy pizzę, to tu była ona zdecydowanie najlepsza.
Po posiłku ruszamy zameldować się w wynajętym mieszkanku i na zwiedzanie Mediolanu. Wybraliśmy nocleg w odległości półgodzinnego spaceru od placu katedralnego i blisko czerwonej linii metra (przystanek Conzilacione). Metro w Mediolanie działa rewelacyjnie. W zasadzie nigdy nie czekaliśmy na pociąg dłużej niż 2 minuty, więc to fantastyczna opcja transportu. Trzydniowy bilet kosztuje 13 euro, 24 – godzinny 7,60 a pojedynczy przejazd 2,20.
Plan zwiedzania, który tutaj Wam publikujemy jest trochę podkręcony o nasze doświadczenia – wszystkie te miejsca widzieliśmy, ale teraz ułożylibyśmy je w innej kolejności, tak by jak najlepiej wykorzystać ich potencjał i nie marnować czasu na przejazdy. Nie będziemy też pisać tu o historii tych miejsc, bo nie jest to przewodnik. Te informacje z powodzeniem znajdziecie w Internecie czy profesjonalnych przewodnikach. W tym wpisie chcemy się skupić na praktycznych wskazówkach, które mają ułatwić Wam poruszanie się po Mediolanie, by wycisnąć z pobytu jak najwięcej.

Pierwsze kroki turyści kierują zazwyczaj na Plac Katedralny (Piazza del Duomo) i wielu z nich tam kończy swoją przygodę z Mediolanem. Jeśli mielibyśmy pomyśleć o budynku, który nieodłącznie kojarzy się z Mediolanem, to jest to właśnie pięcionawowa mediolańska katedra Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (Duomo di Santa Maria Nascente). Nie ważne czy jesteście miłośnikami architektury sakralnej czy nie, to absolutnie warto kupić bilety, by zobaczyć katedrę nie tylko z zewnątrz, ale także w środku i wejść na jej dach. Na miejscu kolejki, by kupić bilet w ciągu dnia bywają naprawdę sporo, więc warto kupić je wcześniej przez Internet lub dzień wcześniej późnym popołudniem na kolejny dzień. Opcji biletu jest kilka – możecie kupić bilet tylko na dach katedry (taniej – schodami, lub drożej – windą) lub pasy obejmujące także wnętrze katedry, muzea i strefę archeologiczną. Ważne, by kupować bilety bezpośrednio na oficjalnej stronie katedry (https://ticket.duomomilano.it/en/biglietti/), a nie przez pośredników, gdyż obsługa nie ponosi odpowiedzialności za błędne rezerwacje pośredników. Dla osób wierzących wewnątrz katedry najcenniejszą relikwią będzie zdecydowanie gwóźdź z krzyża, na którym umarł Jezus. W podziemiach katedry znajdziecie ruiny kościoła świętej Tekli, który stał tutaj przed wybudowaniem katedry i najstarszą chrzcielnicę na świecie. Podczas zwiedzania warto zwrócić także uwagę na zegar słoneczny ze znakami zodiaku, który znajduje się na posadzce kościoła i co ciekawe, jest on jednym z najdokładniejszych na świecie. Z dachu katedry zobaczycie zapierający dech w piersiach widok na całe miasto, a przy dobrej pogodzie i widoczności także na Alpy. Fasada katedry jest bardzo bogato zdobiona. Znajduje się tam aż 3400 rzeźb, tysiące płaskorzeźb i – tu kolejna ciekawostka – prawie setka gargulców. Na pytanie skąd się tam wzięły, znajdziecie odpowiedź w naszym filmie.
Jeśli chcecie podziwiać katedrę z zewnątrz, to nie ma na to lepszego miejsca niż jeden z tarasów w jej sąsiedztwie – Terrazza Aperol w Gallerii Vittorio Emanuele II, czy dwa kroki dalej w Signorvino. Jeśli chcecie sobie pozwolić na tę przyjemność, musicie liczyć się z kosztem 19 euro za jednego drinka, 16 za bezalkoholowego, a 11 za colę czy sok. Aperol obecnie bije w Mediolanie wszelkie rekordy popularności, jednak będąc tam polecam Wam jednak Campari, gdyż to właśnie tutaj, w kawiarni na placu katedralnym zostało ono wymyślone.

Galeria Vittorio Emanuele II – to pierwsze w Europie centrum handlowe w eleganckim budynku w stylu art nouveau, gdzie swoje sklepy mają najbardziej prestiżowe modowe marki – Prada, Gucci, Louis Vuitton czy Armani. Krótko mówiąc – „czuć piniondz” ;). Jeśli chcecie przejść się po galerii we względnym spokoju, to zdecydowanie warto przyjść tam z rana. Popołudniami są tam nieprzebrane tłumy – być może to kwestia przedświątecznych zakupów, bo my byliśmy początkiem grudnia, ale takie tłumy to do tej pory widziałam pod samą sceną na dużych koncertach. Trudno było przejść. Z rana w spokoju będziecie mogli się przespacerować po centrum i zapewnić sobie szczęście kręcąc się trzykrotnie na pięcie na byczych jądrach, na mozaice symbolizującej Turyn, umieszczonej na posadzce galerii w jej centralnym miejscu. Obok byka znajdziecie symbole trzech innych miast – wilczycę jako symbol Rzymu, białą lilię – Florencji i czerwony krzyż na białym tle, który symbolizuje Mediolan.

Wychodząc z drugiej strony galerii zobaczycie plac na którym mieści się chyba najsłynniejsza na świecie opera – Teatr La Scala. Największe wrażenie robi wewnątrz, więc dla fanów opery zdobycie biletów na spektakl operowy w tym miejscu będzie nie lada gratką.
Będąc na placu katedralnym zajrzyjcie na położony tuż obok Piazza Mercanti, który kiedyś był głównym placem targowym miasta, a dziś jest zdecydowanie zapomnianym przez turystów miejscem, kompletnie przyćmionym przez plac katedralnym. Mieści się tam XIII wieczny budynek, który kiedyś był siedzibą sądu. Z balkonu budynku, którego fasadę zdobią herby dzielnic Mediolanu, ogłaszano wyroki. Najłatwiej trafić tam wychodząc tylnym wyjściem z Mc Donalda 😉
Kolejnym ciekawym punktem w sąsiedztwie placu katedralnego jest super designerski sklep Apple, który mieści się dosłownie pod Piazza Liberty. Do sklepu wchodzi się przez bardzo nowoczesną, przeszkloną bryłę obok której zainstalowano fontannę. Niezależnie czy jesteście fanami „jabłuszek” czy nie, jest to dość ciekawy obiekt nowoczesnej architektury, który łączy w sobie dwie funkcje – handlową oraz służy do organizacji kulturalnych eventów, które odbywają się na schodach, które są równocześnie dachem sklepu. Ciekawe rozwiązanie.
Kiedy już nakarmicie zmysły pięknem architektury Placu Katedralnego, to koniecznie wejdźcie w boczną uliczkę od katedry – Via Santa Radegonda, by spróbować najlepszej regionalnej przekąski w okolicy – panzerotto, które nam kojarzyło się raczej z nazwą calzone. Pierożki nadziewane sosem pomidorowym i przeróżnymi dodatkami, możliwe również w opcji na słodko. Kiedy zobaczycie długą kolejkę, to będzie to dobry adres – Panzerotto Luini, ale zapewniamy, że warto czekać. Koszt takiej przekąski to 3 euro.
Z placu katedralnego robiąc sobie krótki spacer dotrzecie do zamku Sforzów, który na przełomie XV i XVI wieku należał do najpotężniejszych w Europie. Obecnie mieszczą się tam muzea gromadzące dzieła światowej sławy artystów, z których najpopularniejsza jest chyba Pieta Michała Anioła. Chcąc zwiedzać muzea, możecie przepaść tam na dobrych kilka godzin. Chwile wytchnienia można znaleźć w położonym tuż obok 43 hektarowym Parku Sempione. My akurat trafiliśmy na ogromny jarmark Fiera degli Oh bej Oh bej, który organizowany jest co roku w dniach 7 – 10 grudnia z okazji dnia patrona miasta świętego Ambrożego. Wychodząc z parku na Piazza Sempione znajdziecie Arco della Pace, czyli Łuk Pokoju, stojący w miejscu dawnej rzymskiej bramy wjazdowej, na trasie łączącej Mediolan z Paryżem.

Kolejną, jedną z sześciu głównych bram Mediolanu jest bogato zdobiona Porta Garibaldi, do której dołączone są charakterystyczne budki, gdzie kiedyś pobierano opłaty za wjazd do miasta. W tej części miasta historia również łączy się z nowoczesnością, gdyż bardzo blisko znajdziecie mural Gucci (Corso Garibaldi 104, metro Moscova), który marka wykorzystuje do promocji swoich najnowszych kolekcji i który bardzo często się zmienia. Stąd już niedaleko do kolejnego, bardzo nowoczesnego symbolu miasta – wieżowców Bosco Verticale (Pionowy Las). Budynki zostały wielokrotnie nagradzane, gdyż jest to niezwykle innowacyjny pomysł zalesiania miasta. Na dwóch wieżowcach zasadzono rośliny, których powierzchnia odpowiada około 3 ha lasu. To nie jedyne bardzo nowoczesne budynki w tej części miasta – przy Piazza Tre Torri znajdują się trzy nowoczesne wieże w postaci drapaczy chmur – wieżowiec Allianz, Generali i Libeskind.
Mając trochę czasu możecie zerknąć także na lokalne targowisko (we wtorki i soboty) – przy ulicy Gargiliano, gdzie możecie obkupić się w wędliny, sery, owoce i warzywa, ciuchy (i nowe i vitage), a także znajdziecie tam masę chińszczyzny. Natomiast uważam, że specjalnie to raczej nie ma tam sensu jechać.
Kolejną interesującym miejscem jest brama Porta Venezia. Może nawet nie ze względu na architekturę, bo bramy są utrzymane w podobnym stylu, ale niedaleko niej znajdziecie przecudną kamienicę (via Malphigi 3) w stylu włoskiej secesji, dekorowaną pięknymi kwiatowymi motywami, z kutymi balkonami.
Ukrytym klejnotem Mediolanu, które raczej nie pojawia się w przewodnikach (może dlatego wstęp jest zupełnie bezpłatny), okazało się dla nas sanktuarium San Bernardino alle Ossa, z ossuarium w jego bocznej kaplicy. Kości i czaszki poukładane są w sposób, który tworzy z nich obrazy – krzyże i symbole maryjne. To nie jest pierwsza kaplica czaszek, w której byliśmy, ale ta zdecydowanie zrobiła na nas największe wrażenie, szczególnie w połączeniu barwnym z freskiem na suficie, który przedstawia triumf dusz wchodzących do raju.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się sympatyczna kawiarenka – Santo Stefano, w której, o dziwo, są w miarę „normalne ceny”. Także możecie tu spokojnie wstąpić na kawę czy drinka bez obaw o bankructwo (dzbanek herbaty kosztował 3 euro).
Stąd już tylko 3 minutowy spacer dzieli Was od Uniwersytetu Mediolańskiego, którego gmach słynie z przepięknych wewnętrznych dziedzińców z portykami.
No i na koniec prawdziwy skarb – Chiesa di Santa Maria della Grazie (Bazylika Matki Boskiej Łaskawej), gdzie znajduje się najsłynniejszy fresk Leonarda da Vinci – Ostatnia Wieczerza. Jednak zobaczenie tego cuda nie jest takie proste. Bilety z oficjalnej strony znikają na trzy miesiące wcześniej, więc wizytę musicie zaplanować z dość dużym wyprzedzeniem. Nam niestety się nie udało zdobyć biletów. Z dnia na dzień są zazwyczaj dostępne u pośredników, ale kosztują w przeliczeniu ponad 200 zł, by spędzić 15 min z dziełem mistrza. Fresk ulega stopniowemu niszczeniu, stąd bardzo surowe obostrzenia dotyczące czasu wizyty w kaplicy. Natomiast sama bryła renesansowej bazyliki jest warta uwagi, gdyż znajduje się ona wraz z przyległym klasztorem Dominikanów na liście światowego dziedzictwa UNESCO. W sąsiedztwie znajdziecie także Winnicę Leonarda, która podobno również jest warta odwiedzenia. Niestety podczas naszego pobytu była w renowacji.
By zasmakować klimatu włoskiego, wieczornego życia koniecznie musicie wybrać się do dzielnicy Navigli, która przypomina trochę Wenecję, z kanałami żeglowymi służącymi kiedyś do przewożenia towarów. Dziś to miejsce tętniące życiem, pełne restauracji i pubów.
Na wieczornego drinka możemy Wam polecić jeszcze cudne miejsce, które odkryliśmy trochę przypadkiem blisko naszego zakwaterowania – Bar Magenta, który mieści się na rogu ulic Via Giosuè Carducci i Corso Magenta. Bar założony w 1907 roku, z bardzo fajnym historycznym wystrojem i dużym wyborem przekąsek i drinków.
Jednego (z dwóch ;)) wieczoru udało nam się także zobaczyć mecz na stadionie San Siro, który należy do dwóch mediolańskich drużyn piłkarskich – AC Milan i Inter Mediolan. Oficjalnie stadion Giuseppe Meazza, a nieoficjalnie piłkarska La Scala. Nawet jeśli, tak jak ja, nie jesteście wielkimi fanami włoskiej piłki nożnej, to warto poczuć tą niesamowitą sportową atmosferę. Doping włoskich kibiców jest niezwykle żywiołowy i klimat udziela się wszystkim zgromadzonym.
Będąc w Mediolanie warto spróbować fast foodowej pizzy w Spontini Milano 1953, którego lokale rozsiane są po całym mieście. Pizzę tam kupujecie na kawałki, jest na grubym cieście i do wersji podstawowej, z sosem pomidorowym i mozzarellą, dobieracie dodatki. Jeden kawałek kosztuje około 8 euro i niech Was nie zwiedzie to, że to jest tylko jeden kawałek, bo są one bardzo sycące. Michał myślał, że zje co najmniej dwa. No cóż. Nie zjadł 😉
Czy to wszystko co można zobaczyć w Mediolanie? Absolutnie nie! Ale zapewniam Was, że na 48 godzin wystarczy! Jeśli macie swoje ulubione miejsce w Mediolanie, koniecznie dajcie nam znać w komentarzach!
Włochy w naszych artykułach
Propozycja zwiedzania: Mediolan w 48h – propozycja zwiedzania
Opinia: Czy warto kupić Milano Card?
Przepis: Fileja con nduja – Tradycyjne Danie Kalabrii numer 1
Włochy w naszych filmach
#43 MEDIOLAN w 48H – ukryte PEREŁKI i oczywiste miejsca oraz CENY
#52 Smaki Bergamo | Przewodnik | Ceny | Potrawy
Kalabria. CUDNE wybrzeże w cieniu MAFII 🇮🇹
Perły wybrzeża i mafia. Tropea, Pizzo, Capo Vaticano
CAGLIARI na weekend | Atrakcje i SMAKI Sardynii 🇮🇹
BOLONIA co zobaczyć w jeden dzień | Atrakcje, ciekawostki, jedzenie 🇮🇹
SAN MARINO | Czym nas zaskoczyło? Księstwo PODRÓBEK i kuszników 🇸🇲
Ciekawa propozycja, aż się wierzyć nie chce ze zdołaliscie tyle zobaczyc w 48h…
Było bardzo intensywnie… Piechotą zrobiliśmy 41 km! Ale my naprawdę sporo chodzimy, także po górach, dlatego dla nas taki spacer, to czysta przyjemność 🙂
/Komentarz zaimportowany z wcześniejszej wersji bloga/
No to bardzo dużo… Pewnie cały czas w gonitwie… Nie lepiej sobie na spokojnie mniej zobaczyć?
/Komentarz zaimportowany z wcześniejszej wersji bloga/
No to też nie było tak, że cały czas biegaliśmy, był czas i na to, żeby spokojnie zjeść i napić się kawy – tutaj jakoś nie pospieszaliśmy się, czy wieczorem wpaść do pubu na drinka lub powłóczyć się między stoiskami jarmarku, ale wstawaliśmy dość wcześnie. Na pewno nie jesteśmy typem azjatyckich turystów, że robimy fotę i biegniemy dalej, bo taki styl nam zupełnie nie odpowiada. Jeśli coś nam się podoba, to zostajemy dłużej w danym miejscu i kontemplujemy 🙂 Tak jak napisałam wyżej – dla nas już spacer uliczkami ciekawego miasta jest przyjemnością, a kilometry same się wtedy robią 😉 Były punkty w pierwotnym planie, które świadomie odpuściliśmy z braku czasu. Zazwyczaj przygotowujemy się na więcej i w zależności od czynników na miejscu decydujemy z czego rezygnujemy. W każdym z opisanych miejsc spędziliśmy dokładnie tyle czasu, ile potrzebowaliśmy.
/Komentarz zaimportowany z wcześniejszej wersji bloga/
Ok, rozumiem, wszystko jasne!
/Komentarz zaimportowany z wcześniejszej wersji bloga/
W sumie wszystko się zgadza, fajnie zebrane informacje
Dzięki 🙂
/Komentarz zaimportowany z wcześniejszej wersji bloga/
Bardzo dużo zobaczyliście. A jeszcze na mecz poszliście 😮
I nie żałujemy, bo atmosfera była świetna!
/Komentarz zaimportowany z wcześniejszej wersji bloga/
Propozycja bardzo obfita w atrakcje, w 48h nie do zrobienia
Nam się udało. To plan przygotowany na bazie tego, co zobaczyliśmy. Było intensywnie, ale też bez zbędnego biegania. Jeśli odpuścicie targ, który zabrał nam sporo czasu, (ten przy ulicy Gargiliano, to będzie jeszcze spokojniej). Ja miałam poczucie, że niepotrzebnie straciliśmy na niego czas przy tak krótkim pobycie. W pozostałych miejscach byliśmy dokładnie tyle czasu, ile potrzebowaliśmy. Jedynie za późno byliśmy przy uniwersytecie i widzieliśmy go tylko z zewnątrz. Zapraszamy również do obejrzenia filmu. Tam więcej opowiadamy o każdym z miejsc.
/Komentarz zaimportowany z wcześniejszej wersji bloga/