#21 Babia Góra zimą (1725m) Ciekawe warunki…
Babia Góra – Królowa Beskidów mało kiedy bywa gościnna. A jak było tym razem, kiedy odwiedziliśmy ją zimą? Jak nas powitała? Czy dotarliśmy na szczyt?
Babia Góra (nazywana tak jak cały masyw), Diablak, Królowa Beskidów, Teufelspitze, czyli Diabelski Szczyt. Góra o wielu nazwach, imionach i przydomkach. Samotny szczyt o wysokości 1725 metrów nad poziomem morza jest jednym z najczęściej zdobywanych szczytów o każdej porze roku a także dnia czy nocy.
Wyruszamy z domu bladym świtem, bo mimo iż spod Bielska w linii prostej to niedaleko, to jednak jazda samochodem zajmuje co najmniej półtorej godziny. Docieramy na Przełęcz Krowiarki wystarczająco wcześnie by bez problemu znaleźć miejsce na dużym płatnym parkingu. Ten mniejszy przy wejściu do parku jest nieodśnieżony i nieudostępniony do użytku.
Bilety do Babiogórskiego Parku Narodowego Kasia kupiła po drodze, przez Internet, więc omijamy budynek z bileterią i ruszamy od razu na szlak. Wybieramy najpopularniejszą stąd drogę, czyli Główny Szlak Beskidzki.
Babia Góra jeńców nie bierze i od samego początku droga mocno pnie się w górę. Może nie jest to bardzo strome podejście, jednak mozolne i ciągłe, bez jakichś wypłaszczeń, na których można złapać oddech. Rzecz jasna wszystko zależy od kondycji, a z moją akurat nie jest najlepiej, więc dość szybko się zasapałem. Ale nie ma co się łamać.
Im wyżej wchodzimy tym pogoda robi się coraz gorsza. Mgła gęstnieje, zrywa się wiatr, temperatura pikuje. Półtora kilometra od startu i jakieś 350 metrów wyżej, na Sokolicy widoczność spada do jakichś 50 metrów.
Cała dalsza droga do szczytu to próba utrzymywania się na nogach, bowiem wiatr wieje sakramecko, zawiewa śniegiem, więc opatulamy się wszystkim co mamy. Kępy czy Gówniaka nawet nie zauważamy, bo wszystko wygląda jak jakaś lodowa planeta. Gdzie okiem sięgnąć biel śniegu, mgły i chmur.
Krok za krokiem docieramy do szczytu Diablaka, gdzie na chwilę możemy odpocząć w śnieżnych schronach. Wiatr nie odpuszcza, ale i przewiewa chmury na kilkanaście sekund, dzięki czemu mamy genialny widok na zimowe Tatry! PE-TAR-DA!
Nie zostajemy na szczycie zbyt długo, żeby się nie wychłodzić i ruszamy na zachód Głównym Szlakiem Beskidzkim w kierunku przełęczy Brona. Tutaj nagle zostajemy zupełnie sami. O ile w drodze na szczyt wyprzedzaliśmy kogoś, ktoś nas wyprzedzał, ktoś schodził, o tyle tutaj zrobiło się pusto.
Kilkanaście minut później, kawałek za kościółkami pogoda zaczęła się znacznie poprawiać. Wiatr zmalał, chmury zaczęły ustępować i pojawiło się sporo promieni słońca. Akurat jak już ruszamy w drogę powrotną. Z każdym kolejnym krokiem warunki robą się coraz przyjemniejsze, do tego stopnia, że na Przełęczy Brona możemy sobie zrobić przerwę i się poopalać. Ach ta Babia Góra…
Zejście z Przełęczy Brona w kierunku Markowych Szczawin na pierwszych metrach jest bardzo strome. Tutaj nawet w raczka można zjeżdżać na butach. Do schroniska docieramy po kilkudziesięciu minutach. Posilamy się ciepłą strawą i spokojnym spacerem ruszamy niebieskim szlakiem do Krowiarek.
Babia Góra zawsze jest spoko. Nawet jak są ciężkie warunki.
Babia Góra – masyw
- Jałowcowy Garb (1017 m),
- Przełęcz Jałowiecka Południowa (993 m),
- Mała Babia Góra (inaczej zwana Cylem, 1517 m),
- Niższy Cyl (ok. 1490 m),
- przełęcz Brona (1408 m),
- Złotnica,
- Kościółki (1620 m),
- Lodowa Przełęcz (1606 m),
- Pośredni Grzbiet,
- Diablak (1725 m),
- Siodło Bończy,
- Gówniak (inaczej Wołowe Skały, 1617 m),
- Kępa (1521 m),
- Sokolica (1367 m).
📺 Nasz kanał: https://tiny.pl/wmd31
🏞 Mapa filmów: https://tiny.pl/w91hz
Więcej filmów z gór: TUTAJ