Alpy Algawskie – trekking
Na Trekking w Alpy wybieraliśmy się od dłuższego czasu… dlatego kiedy tylko w naszym kalendarzu pojawiło się trochę wolnej przestrzeni, to wybór kierunku był raczej oczywisty i nikogo nie trzeba było długo namawiać… 
Pierwszy dzień miał być lekkim spacerkiem, rozruchowym przed planowanym przez nas celem głównym. No, ale my to tak chyba nie potrafimy 
no bo skoro już mamy takie wysokości i widoki na wyciągnięcie ręki, to jak z tego nie skorzystać?
Wystartowaliśmy z miejscowości Faistenoy w Alpach Algawskich, tuż obok znanego wszystkim miłośnikom skoków narciarskich Obersdorfu. Z rana parking się powoli zapełnia, jednak większość ludzi kieruje się ku początkowej stacji kolejki Fellhornbahn, która biegnie od Birgsautal do szczytu Fellhorn (1967 m npm). My natomiast zaraz przed kolejką skręcamy w lewo i kierujemy się na początek naszej trasy czerwonym szlakiem. Pierwsze podejście lasem to około 2,5 km, które jest bardzo fajną rozgrzewką – dochodzimy do asfaltowej dróżki, która poprowadzi nas już do doliny Warmatsgundtal (około 3,5 km). Po drodze mijamy kilku rowerzystów (oczywiście na bardzo popularnych tutaj rowerach elektrycznych), potem już długo długo nie zobaczymy żadnych turystów (za to inne stworzenia, które korzystają z dobroci natury – a i owszem, ale o tym już posłuchacie w naszej wideorelacji – Alpy Algawskie w upale ).
Widok z doliny już zapiera dech w piersiach i jest fantastyczną zapowiedzią tego, co zobaczymy dalej. Ale nie ma nic za darmo… Przed nami około 5 km solidnego marszu, bo z wysokości około 1400 m npm musimy wdrapać się na 2032. Pierwsze podejścia są naprawdę solidne, jednak zachwyt nad tym co widzimy dookoła powoduje, że ani na chwilę nie myślimy o tym, że może być ciężko. Co chwilę tylko ochy i achy… Cudowne Alpy! Początkowo czerwony szlak nie jest zbyt dobrze oznaczony i naprawdę trzeba pilnować ścieżki, by nie pomylić zejścia. Jednak od wysokości 1700 m sytuacja się zmienia i oznaczenia są praktycznie co kilka metrów.
Po około 3 godzinach marszu, docieramy na przełęcz Rossgundscharte – i to co tu zastaliśmy to istna PE – TAR – DA 
Z każdej strony widok zachwyca. Tak naprawdę można tam siedzieć godzinami i chłonąć widoki całym sobą ładując baterię, ale perspektywa drogi w dół, która nie będzie łatwa powoduje, że po przerwie na filmowanie i posiłek zbieramy się do dalszej drogi. Po drodze mijamy samotną skałę – Saubuckelspitze (2028), która przypuszczam, że budzi respekt nawet wytrawnych alpinistów. Schodząc mamy praktycznie cały czas widok na szczyty: Hochfrottspitze (2649), Wilder Mann (2578), Rotgundspitze (2486) górujące nad doliną Rappenalptal.
Widokowo zejście jest zdecydowanie bogatsze, choć wchodząc trudno było to sobie jeszcze wyobrazić. Schodząc pokonaliśmy różnicę poziomów 1271 m, co oczywiście spowodowało, że zejście nie należało do najłatwiejszych, zdarzały się dość strome odcinki, jednak jeśli ktokolwiek rozważa taką pętlę zdecydowanie warto to robić w opisanym przez nas kierunku – po pierwsze ze względu na widoki, po drugie na poziom trudności podejść i zejść.
Całość trasy to 21,5 km, pokonana przez nas w czasie około 10 godzin, idąc naprawdę spokojnym tempem. I to są Alpy!
Czy warto? Spójrzcie na te zdjęcia i sami odpowiedzcie sobie na to pytanie…
Alpy Algawskie:
- Najwyższy szczyt: Großer Krottenkopf (2656 m n.p.m.)
- Najwyżej położone schronisko: Bad Kissinger Hütte (1792 m n.p.m.)
- Ilość schronisk: 23
- Największe miasto regionu: Oberstdorf
- Państwa w których leżą: Austria, Niemcy
Wszystkie nasze filmy z Niemiec:
#01 Alpy Algawskie w upale
#02 Jezioro Bodeńskie
#03 Zugspitze – najwyższy szczyt Niemiec
#04 Bajkowe zamki w Fussen
#13 Rothenburg od der Tauber
#14 Mgły, zabytki i najlepsze frankońskie wina – Würzburg
#15 Bamberg, parowóz i jurajskie skały
